Częściowo problem polega na tym, że ludzie się spieszą

Best Tv programs About Institution Life
20 January 2020
Muszę zwrócić większą uwagę na własne anegdoty.
17 February 2020

Częściowo problem polega na tym, że ludzie się spieszą

Częściowo problem polega na tym, że ludzie się spieszą

„Naprawdę wierzę, że [czarne kobiety] unikają wody jak zarazy” – mówi. „Mogą dostać się do płytkiego końca i chlapać, ale trzeba to ograniczyć ze względu na ich włosy. Może ratują ich włosy, nie wiem.

Czepki pływackie są konwencjonalnie zaprojektowane jako jeden rozmiar dla prostszych, mniej kręconych fryzur. Pomagają w stawianiu oporu w wodzie, ale nie są przeznaczone do całkowitego zatrzymywania wody. Singleton mówi swoim uczniom, że najważniejszym czynnikiem przy wyborze czepka jest rozmiar i typ, a nie marka, ale mówi, że wielu uczniów nie wie, jak prawidłowo założyć czepek pływacki. W Internecie jest niewiele instrukcji, co zrobić, jeśli mają afros lub dredy. „Miałem czarne dziewczyny, które miały odłamane całe tyły włosów z powodu złamania lub [z powodu] braku odpowiednich środków nawilżających z powodu chemikaliów i pocierania czepków” – mówi.

Ale ostatnio kulturowy nacisk na produkty, które pasują do różnych typów ciała i włosów, zaczął przenikać do świata wodnego. Istnieją obecnie czepki kąpielowe przeznaczone do dredów, warkoczy, afros i nie tylko. A czepki kąpielowe są teraz wykonane z silikonu zamiast lateksu, co zapobiega ocieraniu się czepka o krawędzie linii włosów.

W 2014 roku klientka powiedziała Stelli Walker, fryzjerce z Północnej Karoliny, że szuka czepków kąpielowych, aby pomieścić swoje siostry. Walker, który specjalizuje się w stylu, zaczął szukać w Internecie opcji. Wkrótce znalazła się w kontaktach z firmami produkującymi czepki kąpielowe, aby sprawdzić, czy mogą pomóc jej stworzyć większe rozmiary. Mówi, że nigdy nie otrzymała od nich odpowiedzi, więc poszukała ich w Chinach. „Ludzie płacą dużo pieniędzy, aby mieć te style, więc ci ludzie zdecydowanie nie korzystają z okazji, aby wejść do basenu bez czapki” – mówi Walker.

Podobnie jak fryzjerzy, którzy sprzedają splecione włosy lub szampony jako dochód poboczny, Walker sprzedaje teraz swoje duże i bardzo duże czapki Lock Journey w sklepach internetowych, w tym na Etsy i Amazon. Jej czapki są przeznaczone do tradycyjnych zamków sięgających do pasa, ale mówi, że każdy, kto ma długie włosy, może ich używać. Mówi, że kluczem do jej czapek jest to, że tworzą uszczelnienie wzdłuż linii włosów i są noszone poniżej ucha, aby lepiej pasowały.

Walker słyszał, jak niektórzy klienci mówili, że ścisnęliby dwie lub trzy czepki kąpielowe w tradycyjnych rozmiarach, aby chronić włosy. Wzdryga się, gdy natrafia na rady, jak w ogóle nie nosić czepka, czy nie stosować produktów nawilżających podczas pływania bez czepka. Chlor może powodować wysuszenie, łamanie włosów lub uszkodzenie koloru, ostrzega Walker. A dodanie kremu nawilżającego przed założeniem czepka powoduje, że ślizga się on, pozwalając wodzie dostać się do środka.

Singleton, instruktor pływania, postrzega ten wzrost liczby przedsiębiorców jako pozytywny. Martwi się jednak, gdy słyszy, jak firmy mówią, że ich większe czapki zapobiegają przedostawaniu się wody do włosów kobiet. „Jeśli masz odpowiednią czepek pływacki, który jest odpowiednio dopasowany, możesz pomóc wyeliminować ilość wody, którą twoje włosy będą wchłaniać podczas pływania” – mówi. „Ale zrobienie czegoś, co mówi, że utrzymuje suche włosy, jest fałszywą reklamą i niedokładną”.

Pomimo problemu z włosami, Singleton mówi, że zaczyna widzieć rosnącą liczbę czarnoskórych rodziców, którzy uczą swoje dzieci na lekcjach pływania, a nawet sami wchodzą do basenu. Statystyki wydają się ją potwierdzać: chociaż 64,2 procent czarnoskórych osób stwierdziło, że nie mają lub mają niskie umiejętności pływania w raporcie z 2017 roku, liczba ta była blisko o pięć punktów procentowych mniejsza niż w raporcie z 2010 roku. (W przypadku białych liczba spadła o około dwa punkty procentowe w tym samym okresie).

„Rodzic nie umie pływać, więc nie chodzą na basen ani nie pływają” – mówi Singleton. „Widzę, że o wiele więcej ludzi wychodzi z tego toku myślenia i mówi:„ Nie umiem pływać, ale nie chcę, aby moje dziecko nie miało możliwości”.

LaToya Smith miała 29 lat, kiedy zmarła na raka skóry. Młoda lekarka uzyskała dyplom z podologii na Uniwersytecie Rosalind Franklin w Chicago zaledwie cztery lata wcześniej i niedawno ukończyła misję medyczną w Erytrei. Ale diagnoza czerniaka w 2010 roku oznaczała, że ​​będzie pracować w prywatnej praktyce tylko przez rok przed śmiercią.

Jako czarna kobieta, LaToya odzwierciedlała wyraźną nierównowagę w statystykach dotyczących raka skóry w Ameryce. Podczas gdy osoby o jasnej karnacji są najbardziej narażone na zachorowanie na raka skóry, śmiertelność Afroamerykanów jest znacznie wyższa: ich pięcioletni wskaźnik przeżycia wynosi 73 procent, w porównaniu z 90 procentami dla białych Amerykanów, według American Academy of Dermatology .

W miarę jak wskaźniki zachorowań na czerniaka u wszystkich Amerykanów nadal rosną od 30 lat, dermatolodzy zaczęli badać nowe technologie, aby spróbować odwrócić ten śmiertelny trend – w tym sztuczną inteligencję. Rośnie nadzieja, że ​​wykorzystanie algorytmów uczenia maszynowego do diagnozowania raka skóry i innych problemów skórnych może zapewnić bardziej efektywne wizyty u lekarza i bardziej wiarygodne diagnozy. Najwcześniejsze wyniki są obiecujące, ale także potencjalnie niebezpieczne dla pacjentów o ciemniejszej karnacji.

Wcześniej w tym miesiącu Avery Smith, mąż LaToyi i inżynier oprogramowania w Baltimore w stanie Maryland, był współautorem artykułu w JAMA Dermatology, który ostrzega przed potencjalnymi różnicami rasowymi, które mogą wynikać z polegania na uczeniu maszynowym podczas badań przesiewowych w kierunku raka skóry. Współautor Smitha, Adewole Adamson z University of Texas w Austin, przeprowadził wiele badań dotyczących nierównowagi demograficznej w dermatologii. „Afroamerykanie mają najwyższy wskaźnik śmiertelności [w przypadku raka skóry], a lekarze nie są przeszkoleni w zakresie tego konkretnego typu skóry” – powiedział mi Smith przez telefon. „Kiedy natknąłem się na oprogramowanie do uczenia maszynowego, jedną z pierwszych rzeczy, o których pomyślałem, było to, jak będzie działać na czarnych ludziach”.

Niedawno badanie, w którym przetestowano oprogramowanie do uczenia maszynowego w dermatologii, przeprowadzone przez grupę naukowców głównie z Niemiec, wykazało, że „deep-learning convolutional networks” (CNN) wykrywał potencjalnie rakowe zmiany skórne lepiej niż 58 dermatologów uwzględnionych w grupa badawcza. Dane wykorzystane w badaniu pochodzą z International Skin Imaging Collaboration (ISIC), repozytorium obrazów skóry o otwartym kodzie źródłowym, które mają być wykorzystywane przez algorytmy uczenia maszynowego. Biorąc pod uwagę wzrost liczby przypadków czerniaka w Stanach Zjednoczonych, algorytm uczenia maszynowego, który pomaga dermatologom we wcześniejszym diagnozowaniu raka skóry, mógłby potencjalnie uratować tysiące istnień ludzkich każdego roku.

Jego wdrożenie, według Carlosa Charlesa, dermatologa z Nowego Jorku, którego praktyka specjalizuje się w leczeniu pacjentów z ciemniejszymi odcieniami skóry, daje możliwość pomocy zmarginalizowanym osobom w diagnozowaniu częściej niż obecnie. „Możesz skorzystać z tego rodzaju technologii i może odegrać dużą rolę w pomocy zmarginalizowanym społecznościom, które nie mogą dostać się do dermatologa” – mówi. „Potencjalnie, gdybyś mógł połączyć różne formy telemedycyny i widzenia maszynowego, mógłbyś uzyskać dostęp do większej liczby osób i stawiać bardziej wykształcone diagnozy”.

Ale, jak mówi, technologia „jest daleko od czasu największej oglądalności”. Według Smitha i Adamsona głównym problemem zaporowym jest to, że dane, na których opiera się CNN, pochodzą głównie z populacji o jasnej karnacji w Stanach Zjednoczonych, Australii i Europie. Jeśli algorytm opiera większość swojej wiedzy na tym, jak pojawiają się zmiany skórne na jasnej karnacji, to teoretycznie zmiany u pacjentów w kolorze są mniej prawdopodobne do zdiagnozowania. „Jeśli nie nauczysz algorytmu za pomocą zróżnicowanego zestawu obrazów, ten algorytm nie sprawdzi się w społeczeństwie, które jest zróżnicowane”, mówi Adamson. „Więc istnieje ryzyko, że ludzie z kolorową skórą wpadną przez pęknięcia”.

Jak wskazuje artykuł Adamsona i Smitha, różnice rasowe w sztucznej inteligencji i uczeniu maszynowym nie są nowym problemem. Algorytmy pomyliły obrazy czarnych ludzi z gorylami, źle zrozumiały, że Azjaci mrugają, gdy nimi nie byli, i „oceniali” tylko białych za atrakcyjnych. Według artykułu jeszcze bardziej niebezpiecznym problemem jest to, że dziesięciolecia badań klinicznych koncentrowały się głównie na osobach o jasnej karnacji, pomijając zmarginalizowane społeczności, których objawy mogą wyglądać inaczej.

Przyczyny tego wyłączenia są złożone. Według Andrew Alexisa, dermatologa z Mount Sinai w Nowym Jorku i dyrektora Skin of Color Center, czynniki złożone to brak lekarzy z marginalizowanych społeczności, niewystarczające informacje o tych społecznościach oraz społeczno-ekonomiczne bariery w uczestniczeniu w badania. „W przypadku braku zróżnicowanej populacji badawczej, która odzwierciedla populację USA, potencjalne względy bezpieczeństwa lub skuteczności mogą zostać pominięte” – mówi.

Adamson zgadza się, wyjaśniając, że przy nieodpowiednich danych uczenie maszynowe może błędnie diagnozować osoby kolorowe z nieistniejącym nowotworem skóry – lub całkowicie je przegapić. Ale rozumie, dlaczego dziedzina dermatologii rozwijałaby się bez demograficznie kompletnych danych. „Część problemu polega na tym, że ludzie się spieszą. Dzieje się tak z każdą nową technologią, niezależnie od tego, czy jest to nowy lek, czy test. Ludzie widzą, jak może to być przydatne i idą pełną parą, nie myśląc o potencjalnych konsekwencjach klinicznych. To, co zrobili ci ludzie [w procesie CNN], to poszukiwanie łatwo dostępnych zestawów danych. Ale zestawy danych są z natury stronnicze”.

Idealnym rozwiązaniem byłoby zatem zapewnienie bardziej sprawiedliwego udziału demograficznego w badaniach klinicznych, a w przypadku uczenia maszynowego zapisanie zestawów zdjęć stanów skóry na różnych typach skóry, z których algorytm mógłby się „uczyć”. Adamson uważa, że ​​lekarstwo „niekoniecznie jest łatwe, ale jest proste”.

Timo Buhl, dermatolog z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Getyndze i współautor badania CNN, chętnie przyznaje się do luk w danych demograficznych. „Większość zdjęć w naszym badaniu wykonano na znamionach i czerniakach białych ludzi, co odzwierciedla zdecydowaną większość pacjentów tutaj [w Niemczech]” – mówi. Buhl dodaje, że obecnie buduje zbiory danych i przeprowadza eksperymenty z obrazami z „innych części świata”. Według Allana C. Halperna, dermatologa z Memorial Sloan Kettering w Nowym Jorku i rzecznika organizacji, ISIC również chce rozszerzyć swoje archiwum, aby obejmowało jak najwięcej typów skóry.

Adamson chce, aby dermatolodzy zaczęli aktywnie przesyłać zdjęcia zmian u pacjentów z ciemniejszymi odcieniami skóry do ISIC o otwartym kodzie źródłowym. Smith zgadza się, mówiąc, że składki będą najcenniejsze, jeśli wyjdą poza Stany Zjednoczone i Europę. „Macie [dziesiątki] krajów na całym świecie z większością ludności czarnej” – mówi. „Musi być zrobionych więcej zdjęć ich pieprzyków”.

Ulepszanie algorytmów uczenia maszynowego nie jest jedyną metodą, która zapewni ochronę osób o ciemniejszej karnacji przed słońcem i wcześniejsze diagnozowanie, gdy wiele nowotworów jest łatwiejszych do przeżycia. Według Fundacji ds. Raka Skóry 63% Afroamerykanów nie nosi kremów przeciwsłonecznych; zarówno oni, jak i wielu dermatologów, częściej opóźniają diagnozę i leczenie ze względu na przekonanie, że ciemna skóra jest odpowiednią ochroną przed szkodliwymi promieniami słonecznymi. A ze względu na różnice rasowe w dostępie do opieki zdrowotnej w Ameryce, Afroamerykanie rzadziej otrzymują leczenie na czas.

„Organizacje te szkolą swoje uczenie maszynowe na skórze rasy kaukaskiej, co w efekcie zapewnia rozwój populacji, która ma najwyższy wskaźnik przeżycia” – mówi Smith.

„AI nie jest zła; wręcz przeciwnie – dodaje Adamson. „Po prostu myślę, że powinno być inkluzywne”.

„Zabawa stała się czteroliterowym słowem”.

Tak mówi Kathy Hirsh-Pasek, psycholog z Temple University i jedna z autorek nowego artykułu o znaczeniu zabawy w życiu dzieci. Raport kliniczny, opublikowany przez American Academy of Pediatrics, zaleca, aby pediatrzy wypisywali „receptę na zabawę” podczas wizyt lekarskich w pierwszych dwóch latach życia. Lata badań wykazały, że zabawa jest ważną częścią rozwoju dziecka, wspomagając poznanie, pamięć, umiejętności społeczne, a w mniejszym stopniu może nawet zdrowie psychiczne. Jednak według gazety dzieci w Stanach Zjednoczonych bawią się mniej i mają mniej wolnego czasu niż w minionych dziesięcioleciach.

W Stanach Zjednoczonych w ostatnich latach dużo uwagi kulturowej poświęcono umiejętnościom akademickim dzieci oraz przygotowaniu do studiów i rynku pracy, który czeka na nich jako dorosłych. No Child Left Behind, ustawa z 2001 r. ustanowiona przez George’a W. Busha, zachęcała klasy już w wieku przedszkolnym do koncentrowania się na zorganizowanych działaniach mających na celu promowanie wyników w nauce, co według raportu doprowadziło do „odpowiedniego spadku uczenia się przez zabawę”. W 2003 r., kiedy administracja Busha ponownie zatwierdziła program Head Start mający na celu pomoc dzieciom o niskich dochodach, usunęła przepis dotyczący oceny umiejętności społecznych i emocjonalnych dzieci, które uczestniczyły w programie w stosunku do swoich rówieśników. Autorzy raportu twierdzą, że bagatelizowanie takiego nieakademickiego rozwoju może ograniczyć koncentrację uwagi dzieci i pogorszyć ich zachowanie w klasie.

„Kiedy dzieci mają okazję do zabawy i poruszania się, poprawia to ich naukę i zachowanie” – mówi Pooja Tandon, pediatra ze Szpitala Dziecięcego w Seattle, który specjalizuje się w zabawie i nie był zaangażowany w raport. „Niektóre z nacisków na umiejętności przedakademickie lub bardziej tradycyjne formy uczenia się, wyciskali zabawę od dzieciństwa”.

Tandon arthro care opinie interesuje się dwiema szczególnymi formami zabawy, na świeżym powietrzu i aktywnymi, które, jak mówi, prowadzą do lepszych wyników w nauce, a dla starszych dzieci i młodzieży udokumentowane korzyści dla zdrowia psychicznego. Kanadyjskie badanie opublikowane w Journal of Adolescent Health wykazało, że gdy nastolatki uprawiają sport, doświadczają mniej objawów lęku i depresji jako młodzi dorośli. A metaanaliza z 2011 r. dotycząca ćwiczeń – ważnego elementu aktywnej zabawy – wskazała, że ​​mogą one przynieść korzyści w przypadku lęku, depresji i poczucia własnej wartości u nastolatków.

Zalety filozofii edukacyjnej polegającej na zabawie w błocie

„Myślę, że jesteśmy kulturą, która ma tendencję do sprowadzania wszystkiego do IQ i poznania” – mówi Michael Yogman, asystent profesora klinicznego pediatrii w Harvard Medical School i główny autor nowego raportu. „Jedną z rzeczy, których się uczymy, jest to, że sukces osoby dorosłej jest co najmniej tak samo związany z umiejętnościami społecznymi i emocjonalnymi oraz funkcjami wykonawczymi, jak z funkcjami poznawczymi… Jeśli zauważysz, nie kładliśmy zbyt dużego nacisku na efekty zabawy uczenie się na poznaniu” w raporcie. Zamiast tego, mówi Yogman, autorzy postanowili skupić się na rozwoju społecznym dzieci, zdrowiu psychicznym i „wzmacnianiu relacji rodzic-dziecko”.

Wiele z dotychczasowych badań nad zabawą i zdrowiem psychicznym składa się z badań na zwierzętach (które, jak ostrzega raport, nie mogą być bezpośrednio interpretowane jako dowód ludzkiego zachowania). Badania wykazały, że młode szczury, które były społecznie izolowane podczas „okresów szczytowej zabawy”, są mniej towarzyskie w późniejszym życiu. Dużo czasu na zabawę wiąże się z niskim poziomem kortyzolu, hormonu stresu, u małp; Jak przekonują w raporcie Yogman, Hirsh-Pasek i ich współautorzy, zabawa może zmniejszać stres toksyczny oraz rozwijać odporność i mechanizmy radzenia sobie.

Comments are closed.